top of page

"Królestwo mostu" - Danielle L. Jensen || Książki przy Róży


Witajcie Różyczki!

W dzisiejszym poście zajmiemy się książka autorstwa jednej z moich ulubionych autorek - Danielle L. Jensen - pod tytułem "Królestwo mostu".

Powiem wam w sekrecie, że spędziła ona dosyć dużo czasu leżąc na półce, bo jakoś nie miałam chwili, żeby się za nią zabrać i teraz po przeczytaniu jej trochę żałuję.


Książka ta otwiera serię o tym samym tytule i druga część już jest dostępna w księgarniach i jeśli chcielibyście się za nią zabrać po przeczytaniu tej recenzji, to już na samym początku zdradzę wam, że jest to jedna z tych książek, które po przeczytaniu sprawiają, że chce się więcej - ja na przykład od razu zamówiłam sobie kolejną część.


Dla wszystkich, którzy nie kojarzą autorki...

Danielle L. Jensen pochodzi z Kanady, a dokładniej z Calgary. Jest autorką bestsellerowych książek z cyklu "Trylogia Klątwy" (Porwana Pieśniarka, Ukryta Łowczyni, Waleczna Czarownica, Niedoskonali) i recenzowaną już przeze mnie serię "Mroczne wybrzeża". Pisze powieści fantasy i science-fiction, bo jak sama mówi najlepiej się w nich czuje.


Jeśli chodzi o techniczną stronę książki to składa się z 400 stron, na których zapisane jest 41 rozdziałów. Nie ma niestety podziękowań, a jak wiecie, to zawsze bardzo nad tym ubolewam. Na stronie autorki natomiast ([klik]) możecie znaleźć mapkę, jak wygląda opisany w książce świat oraz poradnik, jak wymawiać niektóre nazwy i imiona, które zostały użyte. Mapkę wkleję wam tu poniżej, bo uważam, że ciężko jest sobie wyobrazić, jak to naprawdę wygląda, a pewnie większości nie będzie chciało się jej szukać na stronie:


Moje wydanie ma przepiękną okładkę - osobiście przynajmniej bardzo mi się podoba - możecie ją zobaczyć na górze tego wpisu :) Przyznam się też, że widziałam angielską okładkę i ta polska wersja znacznie bardziej mi się podoba - możecie dać znać, która wam bardziej przypadła do gustu.

Charakterystyczne, wydaje mi się, dla tej autorki jest dzielenie rozdziałów na różne perspektywy bohaterów - jeden jest napisany z perspektywy jednego bohatera, drugi - z perspektywy drugiego, ale jest to bardziej losowe niż wam przedstawiłam. I muszę przyznać, że bardzo polubiłam taką formę - dzięki temu mam wrażenie, że nieco łatwiej jest nam zrozumieć bohaterów i motywy, jakie nimi kierują.


Teraz przejdę już do treści, jeśli oczywiście pozwolicie...

Wszystko zaczyna się od tego, że główna bohaterka zabija swoje siostry. Wszystko po to, aby ocalić je przed losem żony króla wrogiego królestwa - Ithicany. Trzeba też wspomnieć, że dziewczyna wcale nie jest taka bezbronna i nieudolna, na jaką wygląda w oczach Ithicańczyków. Została ona przez 15 lat swojego życia wytrenowana do bycia królobójczynią, aby ocalić swoich rodaków od głodu. W jej oczach Ithicańczycy są demonami, władającymi mostami, dzięki którym na całym świecie rozwija się handel. Nikt nie jest w stanie zdobyć ich królestwa, a oni pilnują tego, jak wygląda handel w innych królestwach - przez co też w ojczyźnie głównej bohaterki panuje taki głód - to właśnie oni blokują dostawy żywności na ich terytorium. Jednak czy Ithicańczycy naprawdę są tak źli, jak opisują to jej nauczyciele - a może są jeszcze gorsi?


Mamy tutaj dwóch głównych bohaterów.


Larę - księżniczkę Maridriny, wydaną za króla Ithicany w ramach dopełnienia pokojowego traktatu między ich królestwami. Dziewczyna jest żywą bronią - można o niej nawet powiedzieć, że została stworzona do tego, żeby szpiegować i zabijać dla swojego ojca - króla. Była to misja jej życia i to dosłownie - jeśli coś by się jej nie udało, zostałaby niezwłocznie zabita. Lara jest nieco skomplikowaną postacią. Jest, jak możecie się domyślić silna, waleczna i odważna. Ma swój charakter i pokazuje to nawet wtedy, gdy udaje potulną maridrińską żonę, stworzoną nie do zabijania, a do wierności swojemu mężu i sprowadzeniu mu licznego potomstwa. Ale mimo całej swojej trudnej przeszłości, pełnej traum i bólu, wciąż potrafi kochać. I moim zdaniem właśnie to jest w niej niesamowite.


Drugim bohaterem jest Aren - to właśnie on jest królem Ithicany. On też nie jest nieskomplikowaną postacią - może nie w takim stopniu, jak Lara, ale wciąż. Mimo tego, że kocha swój kraj, kocha swoich poddanych i zrobi dla nich wszystko, to wolałby nie być ich królem. Aren jest, tak samo jak Lara, bardzo odważny, waleczny, ale także bardzo skromny i widać po nim, po jego postawie, że nie jest królem, jakiego można by sobie było wyobrażać. Jest dowódcą, żołnierzem, łowcą, przywódcą, ale nie władcą, nieczułym na potrzeby jego poddanych - jest ich przyjacielem. Jest bardzo optymistyczny i pokojowo nastawiony. To właśnie pokój jest jego głównym celem i zrobiłby wszystko, żeby jego ojczyzna nie musiała dłużej o siebie walczyć, a jego poddani mogli spełniać swoje marzenia - uczyć się, podróżować, ogółem - żyć.

Uwielbiam w książkach tej autorki, jak żywi są ci bohaterowie.

I to nie tylko główni bohaterowie - wszyscy. Każdy z nich ma swoją historie - swoją przeszłość, marzenia, cele... Czytasz książkę i jesteś pewien, że to niemożliwe, że to tylko fikcja, że to obraz wymyślony w czyjejś głowie i zapisany na papierze - tak żywi są ci bohaterowie.

Uważam też, że przemawiają nimi naprawdę logiczne cele i motywy - nie jest to tak, jak w niektórych książkach, nie będę pokazywać tu palcem, ale po moim ostanim poście możecie się domyślić o jakich na przykład mówię, że bohaterowie mają zupełnie niejasne i, za przeproszeniem, wyjęte z dupy motywy. Mimo trudności, których doświadczają i wszystkich przeszkód, które są przed nimi postawione - nie rozpaczają ciągle tylko nad swoim losem, a próbują coś z nimi zrobić, jakoś je rozpracować, zrobić coś, co niekoniecznie pomoże, tylko po to, żeby chociaż COŚ zrobić. I uwielbiam takie podejście do tego tematu.


Kocham też styl pisania tej autorki.

To, jak wiele emocji jest w stanie wzbudzić w czytelniku oraz jak bardzo z każdą stroną chce się więcej. Jak piękne są opisy - postaci, ich uczuć, przemyśleń, wyglądu, natury, krajobrazów, walki i to takiej psychicznej i fizycznej, seksu, bo akurat tutaj on się pojawia. Tak naprawdę wszystko tutaj wydaje się być żywe - jakby autorka znalazła inny wymiar, przeżyła w nim to wszystko, albo chociaż przeprowadziła skrupulatny wywiad z postaciami, a następnie wszystko szczegółowo spisała.


Mamy tutaj do czynienia z pięknymi, rozwiniętymi wątkami. Pięknie opisanymi przyjaźniami, relacjami w rodzinach, zupełnie różnych, obu głównych bohaterów, a także oczywiście relacją romantyczną. I muszę przyznać, że autorka pięknie opisuje wszystkie relacje, romantyczne również, co wcale nie zdarza się tak często. Pięknie opisuje emocje, które ciągle towarzyszą bohaterom, potrafi ona tak niesamowicie zebrać wszystko i to nazwać, że często zauważałam, że w niektórych scenach po prostu wstrzymywałam oddech.


Mamy tutaj naprawdę wszystko, czego bym wymagała od książki tego typu. Są jakieś sceny humorystyczne, sceny smutne, sceny zaskakujące i wprawiające czytelnika w gniew. Jestem pełna szczerego podziwu, jak autorka potrafiła zmanipulować moimi emocjami.


I pomimo, że muszę przyznać, że książka jest przewidywalna - to wciąż jest naprawdę niesamowita. Mimo, że pewnie większość z was będzie wiedziała dokładnie, jak się potoczy książka już w pierwszych rozdziałach, to muszę przyznać, że sam sposób w jaki jest napisana - zaskakuje.


Nie jest to może najlepsza książka, którą czytałam, ale zdecydowanie się nie zawiodłam - nawet przeciwnie. Jeśli miałabym porównać tę książkę z "Mrocznymi wybrzeżami" to wybrałabym "Mroczne wybrzeża", ale jest to moja własna opinia, więc nie sugerujcie się nią za bardzo.


Bardzo przyjemnie mi się ją czytało, bardzo ciężko było mi się też od niej oderwać. Dlatego też myślę, że na spokojnie zasłużyła na przyznanie jej 7,5 różyczek z 10 możliwych. Już od razu zapowiem wam, że zakupiłam już kolejną część - właśnie do mnie idzie, więc kiedy tylko dostanę ją w swoje ręce i przeczytam - natychmiast pojawi się recenzja kolejnej części. Tę, bardzo wam polecam. Jeśli już ją przeczytaliście, lub kiedy już ją przeczytacie - koniecznie dajcie mi znać, jak wam się podobała, będziemy mogli też przeduskutować pewne nurtujące was wątki, jeśli ktoś miałby na to ochotę. Piszcie, obiecuję wam, że nie gryzę! :)

Ale na dzisiaj to tyle!

Do zobaczenia w kolejnym poście!

Miłego czytania!

Melanie Rose

20 sierpnia 2021r.

6 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page